Czysta porcja fantastyki (Vartiomis - Aleksandra Wesołowska)





Mogłoby się wydawać, że książki fantastyczne, w dodatku wydane przez debiutujących autorów, nie mają już nic do zaoferowania, ale to wcale nie jest prawda.

Na odległej wyspie, w tajemnicy przed resztą świata, mieszkają Vartiomis. Czuwają nad bezpieczeństwem ludzkiej rasy - całkowicie nieświadomej zagrożeń ze strony Obcych Gatunków. Kilka lat temu na zamku Vartiomis wydarzyła się jednak niewyjaśniona tragedia, a nad przyszłością samych strażników zawisło groźne fatum...

Historia jest połączeniem przeszłości oraz teraźniejszości bohatera. W czasie teraźniejszym poznajemy Annę i Vertigo. To właśnie na drodze Anny staje Vertigo i to w dość niezwykłej sytuacji. Ratuje on ją przed Srebrnymi Wilkołakami. Vertigo jednak nie wie o sobie za wiele, wręcz można by napisać, że nie wie o sobie nic, dopóki nie spotyka Vincenta, który rozjaśnia mu umysł, lecz to on sam musi przypomnieć sobie swoją przeszłość…

Klimatyczna okładka, która nie zdradza wiele, to moim zdaniem przepis na sukces. Jeżeli jesteście fanami fantastyki, takiej prawdziwej, bez wielkich udziwnień, to powinniście ślepo sięgnąć po tę lekturę. Autorka bardzo sprawnie porusza się między dialogami i opisami, co dla wielu debiutantów jest katorgą, lecz nie dla Pani Aleksandry. Takie debiuty warto czytać pomimo, iż dla mnie nie była genialna, ale jest bardzo dobrą odskocznią od innych polskich debiutantów.

Autorka przede wszystkim zaskakuje czytelnika. W szczególności uważajcie na końcówkę książki, ona potrafi wgnieść w fotel. Manewruje ona między pospolitą fantastyką, w której dostrzegamy dawne zrzeszenie ludzi, które posiada własną tajemnicę. Jednocześnie wplata ona w swoją historię istoty paranormalne jak: wilkołaki, wampiry czy demony. Mogłoby się zdawać, że owe połączenie może być odrobine błahe, lecz nie w tym wydaniu, ponieważ wszystkiego dowiadujemy się w odpowiednio dobranej chwili. To sprawia, że często jesteśmy zaskakiwaniu w niepospolity sposób, a to ogromny plus.

Ja po prostu lubię czytać fantastykę i rzadko się zdarza by pozycja mi się nie spodobała. Uwielbiam zagłębiać się w wyobrażenia autorów, co do innych światów, czy czasów. Dołączającej do tej historii, wątek szkoleń i owego zrzeszenia Vartiomis jest to pozycja, która blisko ma do ideału.

Odrobinę niższa ocena jest spowodowana niezbyt udanym wątkiem romantycznym. Moim zdaniem to on tutaj kuleje, coś mi się w nim nie sklejało, wydawał się dość sztuczny, lecz według mnie, nie gra on tu głównych skrzypiec. To cała otoczka i wykreowany świat, mają przyciągnąć czytelnika, a w szczególności owiana tajemnicą historia Vertigo. To są te świetne smaczki, które sprawiają, że się oblizuje, jakbym przed chwilą zjadła jakiegoś dobrego łakocia. Bo właśnie ta pozycja jest takim łakociem, na jaki każdy powinien mieć smak.