Niezbędnik obserwatorów gwiazd – Matthew Quick

Pierwsze spotkanie z twórczością Autora, i to, jakie spotkanie! Można wręcz rzec, że klasa sama w sobie, a jednak czy wyobraźnia Pana Quicka przyciągnęła mnie do siebie, czy wręcz przeciwnie?

Spoglądając na tytuł, jak i na okładkę, nie miałam kompletnie pojęcia, w jakie sfery wchodzę. Z jednej strony po przeczytanym blurbie, miałam ogromną ochotę przeczytać tę pozycję, lecz z drugiej strony stała ona zakurzona chyba już od połowy zeszłego roku. Finley, który rzadko kiedy używa słów do komunikowania się, nagle staje się człowiekiem, który musi zaopiekować się inną zbłąkaną duszą. Nigdy zapewne nie sądził, że tak wiele przeszkód stanie mu na drodze do zdobycia tego, czego od wielu lat pożąda najbardziej.

Już na samym wstępie mogę stwierdzić, że książka jest bardzo dobra, wciągająca, z pewnym czynnikiem inności, po który tak często uwielbiamy sięgać. Pod lupę weźmy głównego bohatera – Finleya. Niespotykanie małomówny, który dąży do swoich marzeń z zaciekłą determinacją, jednocześnie próbujący odnaleźć się w społeczeństwie, które go otacza. Tylko nie myślcie, że w jego przypadku jest to takie proste, gdyż jest jednym z niewielu białych, zarówno w mieścinie jak i szkole. Można by z jednej strony nazwać go ciamajdą, który jest zamknięty w swoim świecie, ja akuratnie za takimi bohaterami niezbyt przepadam, ale swoją determinacją i siłą walki przekonał mnie do siebie.

Historia, w moim mniemaniu ma szokować, wciągać w czytelnika w rejony, które zwykłemu śmiertelnikowi nawet się nie śniły, a jednak z drugiej strony jest to opowieść o nastoletnim życiu, tylko opatrzona łatką inności. Nie sądzę, by taka historia mogła wydarzyć się w rzeczywistości, ale co ja tam wiem o życiu? Autor posługuje się niezwykle plastycznym językiem, który sprawia, że nie jesteśmy w stanie się od niej oderwać chociażby na dłuższą chwilę. Nietuzinkowa historia kryminalna, dodaje smaku tej potrawie czytelniczej. Nie skłania wprawdzie ona do przemyśleń, lecz do stania w kącie i obserwowaniu jak historia jest w stanie się pokręcić.

Obserwator gwiazd… któż z nas nie jest jednym z tych, którzy spacerując spogląda na niebo? Poszukując spadających komet, jednocześnie sprawiając, że myśli fruną gdzieś w niesamowite rejony. Czas się zatrzymać, zastanowić się o głębszych przemyśleniach. Niezwykle przyjemna lektura książki, nietuzinkowy wymiar powieści i wspomniana inność, działa na plus dla odbioru tej pozycji. Chociaż to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Quick’a to jednak sądzę, że i inne historie przeczytam z równie wielkim zapałem, co Niezbędnika obserwatorów gwiazd.

Jeżeli, zarówno młody jak i starszy czytelnik, potraktuje tę historię, jako pewnego rodzaju odskocznię, to spędzi przy tej lekturze, niezwykle miłe chwile, chociaż chciałoby się wręcz napisać, że dość krótkie. Bo gdy po nią sięgnięcie, to jeden wieczór i po książce. Jestem ciekawa, jaką inność zaserwował nam Autor w pozostałych jego książkach.

„A może jednak nauczyłem się dzięki koszykówce czegoś o życiu: obchodzisz innych ludzi tylko wtedy, gdy możesz pomóc im wygrać. Jeśli nie możesz tego zrobić, przestajesz się liczyć.”