Oddychając z trudem - Rebecca Donovan (premierowo)


Po poprzedniej części Powód by oddychać byłam w rozsypce, w szczególności, że tytuł książki jest tak niesamowicie połączony z jej treścią. Więc gdy ujrzałam, że drugi tom nosi nazwę Oddychając z trudem to wiedziałam, że to spotkanie z wyobraźnią Autorki wprowadzi mnie w trudną historię, a może najtrudniejszą historię, z jaką musiałam się do tej pory zmierzyć.

Mogłoby się wydawać, że wszystko jest na prostej drodze do szczęścia, lecz Emma nie wiedziała, że jej życie tak się zmieni. Zamieszkała wraz ze swoją matką, a sprawy jeszcze bardziej się komplikują. Co tym razem przygotowało jej życie? Czy kłody rzucane pod nogi wreszcie się skończyły, a może wręcz przeciwnie?

Muszę przyznać, że z jednej strony obawiałam się sięgnąć po drugi tom serii Oddechy, gdyż zastanawiałam się, czy Autorka posiada w sobie determinacje, by dorównać swojej pierwszej części. Na całe szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne, lecz muszę tutaj zaznaczyć, że w moim mniemaniu kontynuacja jest całkowicie inna, nie tylko mam na myśli temat, lecz całą konstrukcję.

Inność polega na innych problemach, które są stawiane przed Emmą. Pani Donovan wprowadziła czytelnika w większym stopniu na grunt psychologiczny. Tym razem musimy się zderzyć z ogromną, wręcz przeogromną dawką uczuć, emocji i problemów, które bardzo często dotyczą nas samych. Czytając stronę za stroną dostrzegamy problem alkoholizmu, odrzucenia, a w szczególności skonfrontowania się z przeszłością.

Wątek miłosny między Evanem a Emmą również jest przedstawiony całkowicie inaczej, jednocześnie jest to lepsza odsłona, bardziej doroślejsza. I nie wiem czy to było możliwe, ale jednak: skłania ona do innych, nowych refleksji, a my znów współczujemy głównej bohaterce, lecz tym razem z całkowicie innego powodu. Wykreowanie tak realistycznej bohaterki było nie lada wyzwaniem, a ja znów czuję, że stała się ona dla mnie kimś bliskim.

Sam tytuł nie odnosi się wyłącznie do naszej głównej bohaterki, bo również odczułam to na własnej skórze, że podczas czytania tej książki pojawił się u mnie trud w oddychaniu. Jesteśmy tak przytłoczeni bólem psychicznym, że słowa i oddech stają w gardle, a my z drżącymi rękami przewracamy kolejną stronę. Jest wręcz niemożliwe, by Rebecca Donovan stworzyła tak realistyczną fabułę, że czuję, iż powinna zostać ona zekranizowana.

Pierwsze skrzypce w tej powieści zagrała Rachel – matka Emmy. Niezwykły zwrot, który pozwolił nam na wtargnięcie na cudzy teren, bez jakiegokolwiek zaproszenia. Czytałam całą historię na jednym oddechu, stojąc zawsze gdzieś w kącie. Byłam z Emmą zawsze i wszędzie. Chciałoby się wręcz napisać, że owe wtargnięcie było niezwykłym przeżyciem, lecz znów jednym z tych, których nie chciałabym poznać na własnej skórze.

Polecam tę kontynuację każdemu, nawet mężczyzna odnajdzie w tej historii wielką wartość. Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po serię Oddechy, to czas najwyższy by to zmienić. A ja z niecierpliwością czekam na tom trzeci, tylko jak długo wytrzymam na bezdechu?