Love, Rosie - Cecelia Ahern


Czasami się zastanawiam, jak to jest możliwe, że sięgam po książki, które w normalnych okolicznościach niezbyt by mnie do siebie przekonały. Twórczości Pani Ahern jeszcze nie poznałam, nawet nie obejrzałam filmu Ps. Kocham Cię, gdyż po prostu nie przepadam za historiami miłosnymi, a jednak w blogosferze zawarzało nad tym tytułem. Należy też wspomnieć, że nie jest to wyłącznie zasługa osób czytających książki, lecz również tych, co oglądali film, bo poczułam się zachęcona do jej przeczytania.

Niezwykle się zdziwiłam, gdy przewertowałam książkę na samym początku (jak to zwykle mam w zwyczaju). Dostrzegłam, że cała książka składa się z wiadomości, e-maili, kartek, listów, wycinków z gazety. Pomyślałam wtedy, czy naprawdę jest możliwe, by autorka stworzyła tak genialną książkę, ponoć pełną wzruszeń i bólu, ale jednocześnie obfitującą w śmiech, za pomocą zwykłych wiadomości? Uwierzcie, że pomysł był strzałem w dziesiątkę.

Rosie i Alex, przyjaciele od piaskownicy. Zapewne wielu z was pomyśli, że nie jest możliwe, by przyjaźń między kobietą i mężczyzną utrzymała się dłuższy czas. Życie, rzuca wiele kłód pod nogi Alexowi i Rosie, lecz jak sobie z tym wszystkim poradzą, jak będzie wyglądać ich życie?

To opowieść niezwykła, o czekaniu, o dorastaniu i radzeniu sobie z dorosłością. To kompletnie niezwykła mieszanka, która ma w sobie tak wiele składników, że czytelnik niezależnie od swojej płci, czy wieku, odnajdzie w niej coś dla siebie. Naprawdę jestem ogromnie zaskoczona, że byłam ciągle targana różnymi emocjami. Nie jestem w stanie opisać uczuć, jakie mi towarzyszyły podczas jej czytania. Kompletna rozsypka towarzyszyła przewracaniu stron, ciągle się głowiłam, co jeszcze może się zepsuć, i czy kiedykolwiek ich drogi się spotkają? Ja już tę tajemnicę znam, ale jej odkrycie zostawiam wam samym.

Byłam niezwykle pod ogromnym wrażeniem, że sposobem zapisu tej historii, autorka potrafiła wprowadzić mnie w daną sytuację, a przeskoki czasowe w ogóle nie przeszkadzały. W końcu to historia dziejąca się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Niewiele jest książek, które powodują, że buzia mi się uśmiecha. Sam początek jest świetny w swojej prostocie, gdyż napotykamy się na korespondencję kilkuletnich dzieci, a jak to często bywa, błąd goni błąd, lecz jest to niezwykle osobliwy charakter tej historii.

Może wydać się wam to odrobinę dziwne, ale sądzę, że Pani Ahern, oddała dzięki tej formie wszystkie odczucia, rozmyślania, przedstawienie wydarzeń, czy nawet rozmowy w postaci czatu. Wiele mnogich historii i perypetii wpłynęło na mnie kojąco. Jeżeli tak wyglądają wszystkie książki z kategorii literatury kobiecej, czy nawet młodzieżowej, to ja biorę je w ciemno.

Czytając tę historię, zdajesz się być kibicem ich uczuć, bohaterowie, których trochę się tutaj nazbierało, starasz się wspierać, służyć silnym ramieniem, w razie porażek, czujesz się po prostu, że należysz do tej wielkiej rodziny. Zapadający w głowę bohaterowie, ponadczasowa opowieść, w głównej mierze o przyjaźni i problemach z nią związanych, opiszę więc ją jednym zdaniem:

Niezwykle wzruszająca, wręcz wzruszająco niezwykła…

Za wkroczenie w tę piękną historię dziękuję: Wydawnictwu Akurat