Horror klasy B - Łukasz Radecki


Horrory, to ten gatunek, w którym niezmiernie rzadko się zagłębiam, lecz gdy to robię, dobieram sobie daną twórczość skrupulatnie. Więc gdy tylko zauważyłam, że Łukasz Radecki znów połechta moje czytelnicze ego swoją najnowszą książką, nie mogłam się doczekać, aż przeczytam te mrożące w żyłach krew treści.

Już na początku poznajemy kilku przyjaciół, którzy prześcigają się w krytykowaniu mistrzów horrorów zarówno książkowych, jak i filmowych. Ciągle im czegoś brakuje, a skoro potrafią być takimi trafnymi krytykami, to czemu sami nie mieliby stworzyć własnego, w starym stylu horroru klasy B? I co im z tego wyszło?

Książka jest zlepkiem teraźniejszości, jak i wymysłów bohaterów, na temat idealnego horroru. Można nawet stwierdzić, iż jest to antologia opowiadań, lecz zręcznie ze sobą połączona wątkiem krytyki owych głównych postaci, którzy dwoją się i troją, by ulepić idealny horror.

Za każdym razem niezmiennie będę pisać o tym, że książki, które są zlepkiem opowiadań, są niezwykle trudne w ocenie. W tym przypadku nie jest inaczej, ponieważ mamy tutaj do czynienia z różnymi gatunkami horroru. Od tych zwykłych opowieści o duchach, po krwawe mięsne flaki, czy nawet zahaczające o science-fiction. To sprawia, że nie każdemu czytelnikowi, spodobają się wszystkie opowiadania. Tak również było ze mną, lecz potraktowałam całą pulę opowiadań, jako coś niezwykle odkrywczego.

Ja uwielbiam te horrory, gdzie jest przedstawiony człowiek od najgorszej strony. Kiedy jest seryjnym mordercą, a flaki walają mi się pod nogami, a na swej twarzy podczas czytania czuję spływającą krew. Nic nie jest w stanie mnie obrzydzić, a wszystko w danym temacie może wyłącznie wywołać u mnie chytry uśmiech. Pan Radecki sprostał moim wymaganiom i pozwolił mi się bawić w krwi i kawałkach ciałach, niczym dziecko w piaskownicy.

Jeżeli jesteście na początku poznawania horrorów, to idealna pozycja dla was. Ponieważ w tej książce jest tak wiele podgatunków horrorów (w ogóle coś takiego istnieje?), że dzięki Panu Radeckiemu, będziecie mogli rozpoznać grunt i zrozumiecie, gdzie będzie wam najlepiej. Tylko musicie uważać, ponieważ nigdy nie wiecie w co możecie wdepnąć.

Na sam koniec chciałabym się pokusić o stwierdzenie, że tę książkę musi przeczytać każdy koneser horrorów, niezależnie czy należysz do tych książkowych, czy filmowych. Gdyż Autor potrafi w tak barwny i makabryczny sposób przedstawić dane sytuacje, że w waszej głowie odtwarza się samoczynnie film, a wy nie macie zamiaru wcisnąć pauzy, a co dopiero mówić o przycisku stop. Takiej fali makabry nie można wręcz zatrzymać.

Zapomniałabym również wspomnieć o najważniejszym: okładka jest przepiękna. Oczywiście, jeżeli tak można uznać połączenie makabry i frenezji w jednym. To jedna z tych pozycji, którą muszę zdobyć do swojej biblioteczki!

„- Niestety, teraz już nie robią dobrych horrorów - Gruby wpatrywał się w sufit. - A już na pewno nie tych klasy B. Jest albo coś naprawdę dobrego, albo długo nic i potem kupa gówna. Które nie ma dna.”