Ósme pokolenie - Anna Ćwiek

Czasem bywa tak, że nawet okładka, która przyciąga czytelnika, nie jest w stanie sprawić, że wszystkie błędy, które dostrzeżemy w tekście, Autorowi zostaną wybaczone. Zwracając uwagę tylko na okładkę, już można zauważyć, że książka jest skierowana do nastoletnich książkożerców, a jak się sprawa ma do treści?

Czternastoletnia Hope, wydaje się być nastolatką, jakich wiele na świecie, lecz jedna rozmowa z rodzicami sprawiła, że jej życie przybrało całkowicie inny obrót. Okazało się, że należy ona do innego świata zwanym Paradise, gdzie magia nie jest czymś wyróżniającym, lecz władanie nią jest zakazanym czynem, za które złamanie grozi śmierć. Splot niezwykłych wydarzeń sprawił, że Hope wraz z nowo poznanymi osobami wyrusza do tego równoległego wszechświata…

Nawet, gdy przedstawiłam wam ten mały skrót, pewien zaczątek historii, już mogę się domyślić, że widzicie w nim utarty schemat, jakich wiele. Nastolatka, nie ma znajomych i nagle się okazuje, ze jest kimś wyjątkowym, ileż to razy ja już czytałam takie historie? Lecz nie należę do osób, które potępiają takie czyny, ponieważ od czasu do czasu lubię odgrzany kotlet, w końcu nie wszystko musi być wytrawnym posiłkiem.

Autorka wprowadza nas w inny, wykreowany przez nią świat, pomimo, że jest dość podobny do naszego, występuje w nim magia, a jak już zapewne wiecie, mam do tego tematu słabość. Więc nawet wiek bohaterki i jej zmagania w nowej szkole, w nowym miejscu, kompletnie mi nie przeszkadzały w odbiorze tej historii, muszę nawet przyznać, że byłam nią zaciekawiona. Bo któż z nas nie lubi wybrańców?

Wszystko byłoby w tej historii na dobrej drodze, gdyby nie wykonanie. Lecz nie mam na myśli tutaj języka, stylistyki bądź gramatyki, gdyż dla mnie zwykłego czytelnika, nie dostrzegłam większych błędów, które naprawdę rzucałyby się w oczy. Autorka dobrze radzi sobie z dialogami jak i opisami, gdyby nie skracanie. Wiele razy dana historia nagle się urywała, wątki nie były nadto rozwijane, co miało również swój wpływ na odbiór tej historii. Pomimo, iż książka posiada lekko ponad dwieście stron, to jest napisana mniejszą czcionką, która również niezbyt dobrze wpływa na przyjemne czytanie. Ciągle miałam wrażenie, że gdyby Autorka, rozbudowała pewne części tej historii i w jakiś sposób zwiększyłaby ilość treści, to naprawdę byłaby to przyzwoita książka, którą bym miło wspominała. Nie mam pojęcia, dlaczego książka jest okrojona. Naprawdę to jest jeden z głównych zarzutów, który mogłabym powiedzieć na temat tej historii.

Pojawiły się też pewne błędy logiczne, których nie potrafiłam zrozumieć. Pierwszy z nich pojawił się już na samym początku, gdy Hope poznaje nową dziewczynę, która się nie przedstawiła, a parę dialogów dalej, bohaterka już, jako chyba osoba wszechwiedząca, zwraca się do towarzyszki po imieniu. Niezrozumiałe dla mnie była również magia. Gdy Hope jest już w Paradise, kilkukrotnie wspominała, iż wszyscy mieszkańcy wiedzą o tym, że za używanie magii grozi śmierć, a jednak w niektórych sytuacjach, mieszkańcy korzystają z niej publicznie. Czyżby byli niepoczytalni?

Nie spędziłam przy tej lekturze najgorszych chwil w moim życiu, więc widocznie nie jest tak źle. Tak jak już wspomniałam, książka jest skierowana typowo dla młodzieży, może oni, trochę inaczej odbiorą tę historię? Pozycja na jeden wieczór, pomimo paru zgrzytów czyta się ją przyjemnie. Musicie sami sięgnąć po tę pozycje, by wyrobić własne zdanie o niej. Mam nadzieję, że Autorka weźmie sobie moje pstryczki do serca i następnym razem stworzy coś lepszego, bo zdecydowanie sięgnę po kolejną książkę autorki.