Ziemia Wojny - Julia Łatynina (premierowo)

Bardzo ciężko oceniać książkę, która pomimo tego, że jest tworem wyobraźni, jest jednocześnie pewną analogią do spraw, które dzieją się za naszą wschodnią granicą. Kontrowersja, aż krzyczy z propozycji wydawnictwa Feeria na jesienne wieczory. Okrutność pojawia się już na pierwszych stronach, sprawia ona, że nie wiem, czy jestem w stanie wystawić jej ocenę, która tyczyłaby się konkretnej cyfry, nie mniej jednak, jestem nią oczarowana.

Bracia Dżamałudin i Zaur Kemirow, żądzą twardą ręką w fikcyjnym mieście na Kaukazie. Brutalność, przemoc, czy nawet terror nie są im obce, potrzebują ich, by sprawować władzę i bronić się przed łapami innych osób, które bardzo chciałyby zagrabić te niezwykle tereny ogromnych wpływów. Sam tytuł wskazuje na to, że czas wkroczyć na Ziemię Wojny, jak to niestety bywa na wojnie, życiem przypłaca wiele osób, w szczególności niewinnych.

Mam nadzieje, że to nie zabrzmi zbytnio źle, ale brutalność w tej książce, bardzo mi się podobała, autorka opisuje je tak barwnie, że naprawdę czujemy się jakbyśmy stali gdzieś z boku i przyglądali się temu bez żadnego skrępowania. Pierwsze strony wprowadzają nas w okrutność, w pewną rzeczywistość, gdzie dla zbira, nie jest ważne, do kogo strzela, nawet nie zwraca uwagi na to, że właśnie zabił małe dziecko. Nadal nie może to dotrzeć do mojego mózgu, że ociekające w krew sceny opisywała kobieta. Pani Julia Łatynina nie oszczędza czytelnika, więc już teraz chcę napisać: Jeżeli nie macie mocnych nerwów, jeżeli nie założycie na siebie grubej skóry, to nie sięgajcie po tę książkę, bo może ona wywołać u was, miejscami odruch wymiotny.

Z drugiej jednak strony, musimy mieć na względzie, iż jest to polemika do prawdziwego obrazu wojny, która rozgrywa się teraz na świecie. Oczywiście, jest już tak, że jeżeli nie uczestniczymy w pewnych wydarzeniach, nie jesteśmy w stanie zrozumieć poczynań danej strony. Tym bardziej książka wydaje się tak drastyczna w swojej prostocie. Wojna zawsze jest okrutna, a osoby w niej walczące czasem nie wiedzą, dlaczego walczą, a wymierne korzyści otrzymują wyłącznie wysoko postawione osoby. Tutaj nie znajdziemy niczego innego, a my możemy tylko na chwilę przystanąć i zastanowić się nad tym i dziękować, że żyjemy w wolnej Polsce… jeszcze.

Zwracając uwagę na sam tekst, jestem pod ogromnym wrażeniem. Należy tutaj wspomnieć, że objętościowo jest to naprawdę obszerna książka. Blisko czterysta pięćdziesiąt stron w dodatku wydanych w większym formacie sprawia, że aż strach, że ktoś potrafi pisać o brutalności na tylu stronach powieści. Książka nie jest łatwa w odbiorze, ze względu na tematykę, ale ze względu na samą formę jest bardzo przystępna. Język nie sprawia problemu oczywiście na początku jesteśmy bombardowani dziwnymi słowami, z którymi zwykły śmiertelnik nie jest obeznany np. Hadż, Wympieł, Szahid. Wiele z tych słów wywodzi się z religii Bliskiego Wschodu, lecz również znajdziemy tutaj wykwalifikowane nazwy broni. Mi na początku ciężko było przyzwyczaić się do imion i nazwisk bohaterów, nie jesteśmy po prostu przyzwyczajeni do takiej wymowy, lecz było to niecodzienne spotkanie, które z każdą stroną historii nabierało szybszego tempa i coraz mocniej zamykało mnie w tej książce. Jedyne, co mi przeszkadzało, to zbytnie szczegółowe opisy np. dotyczące ubioru postaci, lecz może był to zabieg do spowolnienia akcji, by nie straszyć czytelnika na każdym kroku?

Nie chcę zamieszczać tutaj żadnych cytatów, zdradzać wam, co się stanie na kolejnej stronie, nie chcę wam szczerze powiedzieć niczego, jeżeli chodzi o fabułę, bo musicie odkryć tę historię sami. Jeżeli sami ją odkryjecie, będziecie w stanie ją ocenić osobiście, zmierzycie się ze słabościami, z własnym żołądkiem, a w dodatku z własnymi myślami. Książka zdecydowanie na Ciebie wpłynie, niezależnie czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Młodsze osoby, powinny ją jednak omijać z daleka, ponieważ makabryczne sceny wpływają na myślenie. Ludzie potrafią być okrutni, ale, żeby aż tak?