Unicestwienie - Jeff VanderMeer


Niezależnie od tego, jakich recenzji i opinii się naczytałam na temat tej pozycji, sama chciałam się przekonać, co do podejmowanego tematu przez Jeff’a VanderMeera, jakim jest Strefa X.

Oficjalna wiadomość dotycząca Strefy X oznajmia, iż jest to miejsce katastrofy ekologicznej, która jest wyludniona, a kolejne wyprawy badaczy mają za zadanie przeprowadzenie swoistych badań, co do miejsca i zdarzeń, które tam zachodzą. Dzięki Pani biolog – uczestniczki już dwunastej wyprawy, poznajemy całkowicie inny świat, wręcz wyjęty z rzeczywistości. Organizacja Southern Reach, wydaje się wypranym z emocji pionem, który szkoli nowych uczestników, a wręcz dzięki hipnozie utrwala w nich pewne zachowania. Cztery uczestniczki, mają za zadanie zbadać teren i przedstawić wszystko w swoich raportach, tylko co gdy na mapie którą posiadają nie ma zaznaczonej spotkanej przez nie wieży? Widać jedynie jej wierzchołek, a upiorne schody kierują się, co raz bardziej w dół. Od teraz rozpoczynamy wędrówkę z uczestniczkami w głąb wieży, która może zasiać w Was ziarno niepewności i grozy.

Jestem pod ogromnym wrażeniem pióra Autora, dzięki swoim opisom wprawia czytelnika w otaczający go strach, który nie chce opuścić nas przez całą powieść. Nie ma tak naprawdę tutaj opisów makabrycznych, gęsią skórkę wywołuje po prostu cała ta atmosfera. Nigdy bym nie pomyślała, że stworzony nastrój i zagadka, którą kryję Strefa X, wywoła we mnie tak skrajne emocje. Uwielbiam się bać, lecz nigdy nie działały na mnie zabiegi psychologiczne, a jednak tutaj sprawiły, że ciarki chciały mnie pochłonąć, a to dość ogromny plus. Sądzę, że nie tylko we mnie takie uczucia wywołały niecodzienne opisy.
Jeśli nie znamy prawdziwych odpowiedzi, to tylko dlatego,że wciąż nie wiemy, jakie zadawać pytania.
Całą opowieść można by określić jednym wielkim znakiem zapytania, bo na każdej stronie czeka nas pewnego rodzaju niewiadoma. W tej historii musimy się przyzwyczaić do opisów, gdyż dialogów jest tutaj jak na lekarstwo. Strefy X, nie jesteśmy w stanie poznać w jednym tomie, ciągłe niepewności wzbudzają w nas apetyt na więcej. Staramy się snuć własne teorie, które i tak nie zostają do końca wytłumaczone, po prostu nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, z czym bohaterka jak i my mamy do czynienia. Historia biolożki, która spowodowała, że trafiła właśnie na tę wyprawę, jest dość mroczną historią, lecz nie będę zdradzała, z jakich pobudek postanowiła ona wkroczyć w te bagno niespotykanej grozy.

Nie wiem, dlaczego, lecz czytając tę pozycję miałam wrażenie pewnego powiązania ją z filmem: Ruiny, który moim zdaniem ma pewne cechy wspólne z książką. Jest to pewnego rodzaju strach przed nieznanym. Lecz może to tylko zagranie psychologiczne, lubimy się bać w szczególności, gdy wiemy, że leżymy spokojnie w łóżku a nam nic nie zagraża. Nie byłabym jednak tego taka pewna, bo po przeczytanej lekturze, będziecie mieli plątaninę myśli, jaką możecie ujrzeć na okładce.

Jeżeli mogłabym się przyczepić do czegoś, to do zawiłości. Uważam, że jest to naprawdę bardzo dobra książka, lecz czasem czytając opisy i przeskoki w wydarzeniach, nie miałam kompletnie pojęcia, o czym czytam. Ciągłe zagadki i niewyjaśnione sytuacje zapewne mają zadziałać na naszą wyobraźnię, lecz w pewnym momencie jesteśmy oszołomieni ich ogromem. Tym bardziej, że na niezbyt wiele pytań uzyskałam jakąkolwiek odpowiedź. Lecz czym prędzej sięgam po drugi tom, mając nadzieję, że wraz z biolożką odkryję prawdę o Strefie X.