Szukaj mnie wśród lawendy – Agnieszka Lingas-Łoniewska

Szukaj mnie wśród lawendy – Agnieszka Lingas-Łoniewska


To jest jedna z tych książek, do której podchodziłam sceptycznie. Z pewną dozą dystansu otwierałam pierwsze strony, gdyż mogę się założyć, iż nie jest to pierwsza recenzja książki Szukaj mnie wśród Lawendy, którą czytacie. Lecz jak dobrze wiecie, wole sama się przekonać o książce, niż ślepo wierzyć innym recenzjom, przecież każdy z nas może inaczej odczuć daną pozycję. Tylko co, gdy czuję wasze spojrzenia i głos w głowie: A nie mówiłam, trzeba było mnie słuchać?

Pani Agnieszka przenosi nas do południowej Dalmacji, gdzie zanurzamy się powolnie w historie trzech sióstr, których życie potoczyło się różnie. Zuzanna to pierwszy tom cyklu o siostrach. Tytułowa bohaterka przeprowadza nas po swoich wspomnieniach, o płynącej teraźniejszości i niepewności, co do przyszłości. Przeszłość jest obarczona, złamanym sercem, lecz spotkanie po wielu latach, znów rozpala w sercu iskierkę, tylko czy kobieta jest w stanie wybaczyć Robertowi zdradę? Odpowiedzi szukajcie wśród lawendy.

Całkiem sensownym zagraniem, jest stworzenie postaci, która idealnie wpasowuje się w naszą rzeczywistość XXI wieku. Zuza, jest osobą, z którą każdy z was kiedyś się zmierzył. Jest kobietą, pełną wzniosłości, samodyscypliny oraz bycie nastawioną na jeden cel: awans czy spełnienie się zawodowo. Zapomina o własnej rodzinie, można by rzec, że nie myśli tak naprawdę o sobie. Przyznajcie, każdy z nas zna taką zołzę, i szczerze powiedziawszy, nie trawię takich kobiet kompletnie. Kobieta powinna myśleć o założeniu rodziny, lecz cóż, żyję w takich czasach, gdzie kobieta dążąca do coraz wyższego szczebla zawodowego, jest postrzegana, jako kobieta XXI wieku. Z tego jak i z innych powodów, do, których należy zaliczyć przemianę w kobietę pełną wątpliwości, co do celu własnego życia. W wieku ponad trzydziestu lat, zaczyna się zastanawiać, czy związek jest jej jeszcze pisany? Zbyt krótka jest ta książka, by zmiana charakteru głównej bohaterki, nie był przerysowany.

Gdy zaglądamy w opis, już pierwsze słowa kierują nas w stronę Dalmacji. Oczekiwałam pięknych, długich opisów, które w te jesienne wieczory zaprowadziłyby mnie do ciepłych krajów, przejrzystych wód, pięknych zapachów i odkryję, czegoś, o czym jeszcze nie wiem, o tej stronie świata. Niestety, można by tutaj napisać już dość znane stwierdzenie, które wpasowuje się tu idealnie: Za mało Dalmacji w Dalmacji.

Kiedy zagłębiam się w lekturę książki, która w swojej historii ma wplecione inny, dość nieznany kraj, zaczynam przysłowiowo się modlić o to, by autor bądź autorka, tylko w dialogach nie stosował zagranicznego języka. Może to tylko moje osobiste odczucie, ale nie lubię biegać wzrokiem do dołu strony, by zrozumieć, co zostało napisane, jeżeli w ogóle jest wytłumaczone. Tutaj na całe szczęście, posiadamy tłumaczenie, lecz tak jak wspomniałam, męczy mnie zerkanie, w dół i górę by zrozumieć przekaz. Za to nie obniżać oceny, bo może naprawdę jest to tylko moje książkowe zbyt perfekcjonistyczne podejście.

Oczywiście, nie myślcie, że te wszystkie powyższe akapity miały zmiażdżyć tę historię. Chciałam po prostu wam przekazać, co mnie w tej książce drażniło, niczym gęsty dym, lecz czasem wyglądałam zza niego i dostrzegałam pewne perełki, które skrzętnie zapamiętam w swojej głowie. Siła więzi sióstr, sprawiła, że książka według mnie nabrała swoistego przekazu. Nie ważne, czy świat wali się nam na głowę, czy jesteśmy na wzgórzach wspaniałej kariery, powinniśmy pamiętać, że mamy kogoś, kto zrozumie, czasem nakrzyczy, lecz zdecydowanie wysłucha. Zaintrygowała mnie Zofia, ze swoim spojrzeniem na związek, na rodzinę i otaczające je wartości.
Zofia zdawała sobie sprawę, że dzięki jego pracy mogą sobie pozwolić na bezpieczne życie, a ona cały wolny czas mogła poświęcić dzieciom, swoim pasjom i nie martwiła się o comiesięczne płatności, ale... Właśnie, zawsze jest jakieś ale. Może jednak wolałaby mieć więcej trosk, ale i więcej męża na co dzień?
Jeżeli poszukujecie, nieskomplikowanej, krótkiej historii, którą połkniecie w jeden wieczór, to szukajcie jej wśród lawendy;) Naprawdę jest to książka, która nie dostarcza czytelnikowi zbytnio dużej dawki szczerej miłości, czy zbytnio nowoczesnego podejścia do tematu, takich historii jak tak, jest wiele. Niestety, ale bardzo chętnie przeczytam tom o Zofii, gdyż ta z sióstr bardzo mnie chwyciła za serce.