Douglas Ian
Star Carrier. Pierwsze uderzenie - Ian Douglas
Książki z nurtu science-fiction, zawsze mnie interesują, ponieważ jestem bardzo ciekawa jak pisarze postrzegają przyszłość na ziemi lub poza nią. Sama mam jakieś przemyślenia, jak będzie wyglądał świat w przyszłości, lecz czasem wyobraźnia pisarzy przerasta moje jakiekolwiek myśli na ten temat. Jak było tym razem?
Władcy Galaktycznego Imperium Sh’daar w XXV wieku uważają,
że gatunek ludzki, jest bardzo blisko osiągnięcia transcendencji. Wszechświat
nawet przed nami staje otworem, więc dla wspomnianych władców, jest to dla nich
jak i całego galaktycznego świata zagrożenie, co jednoznacznie oznacza wyrok
powstrzymania naszego rozwoju, nie cofną się nawet przed eksterminacją. Ludzie
jak to mają w zwyczaju, nie są w stanie zaakceptować takiego obrotu rzeczy,
stają oni do walki międzygalaktycznej z najpotężniejszymi obcymi. Czy im się to
uda?
Ian Douglas wprowadza nas w tak skomplikowany świat, że
głowa może wam, jak i mi wybuchnąć już na pierwszych stronach historii, lecz
nie myślcie, że to zły znak. Takich wybuchów więcej poproszę. Tak jak już
wspomniałam, od pierwszej strony mamy tu tak wiele skomplikowanych nazw,
związanych z przyszłą technologią, że na początku nie byłam pewna czy cokolwiek
rozumiem ze zlepków tych słów. Jednak okazało się, że tak wsiąknęłam w tę
historię, że nie wiem, jak udało mi się przeczytać tę książkę, czyżby była to
jakaś nowa czasoprzestrzeń? Niezaprzeczalne tak, nie wiem jak Autor tego
dokonał, ale potrafi przyciągnąć czytelnika, by zatracił się całkowicie w wykreowanym
przez niego świecie. Właśnie ten żargon wojskowy, militarny i zdecydowanie
związany ze skomplikowaną fizyką sprawił, że dla mnie to było za dużo, ale
historia, która się kryje pod tymi dziwnymi słowami jest wręcz genialna.
Niestety, to ludzie, a w szczególności politycy sprawili, że zaczynał mieć wątpliwości, czy ludzkość powinna mieć nadzieję na przetrwanie.
Muszę się wam do czegoś przyznać, pierwsze 70 stron, to
prawdziwa mordęga dla mnie, laika w sferze science-fiction, męczyłam po parę
stron dziennie, a potem bum, jeden dzień i połknęłam pozostałe 360 stron.
Historia zaczęła nabierać charakteru i trochę mniejszego nawiązywania do
skomplikowanych nazw. Nie martwcie się, każda niezrozumiała nazwa jest
tłumaczona przez Iana (chociaż ja nadal tego nie ogarniałam), ale im bardziej wsiąkniecie
w tę historię, tym więcej będziecie rozumieć i zapewniam Wam, niecodzienne
rozrywka murowana.
Utworzenie obcej rasy, musiało być dla autora skomplikowanym
działaniem, gdyż ich wielopoziomowa możliwość posługiwania się różnymi mózgami,
jest wręcz nie do opisania. Cała książka jest dzielona na rozdziały jak i
również mogłabym rzec na podrozdziały, opisywane z różnego punktu widzenia,
nawet znajdziemy tutaj wypowiedzi i myśli Turuschów (obcych). Ciągle mam ochotę
pisać, jaka to skomplikowana, a zarazem ciekawa historia, tak wiele wątków
sprawiło, że po skończonej książce myślałam tylko o tym, by jak najszybciej
zdobyć kolejne części.
W takich historiach, jako czytelnik, zawsze znajdujemy
perełki w postaci zdarzeń czy osób, o których wolimy czytać bardziej niż o
innych, ja również taką sytuację tutaj znalazłam. Z niecierpliwością czekałam
na jakąkolwiek wzmiankę o Trevorze Grey’u. Zapałałam do niego miłością, jaką
tylko można obdarzyć fikcyjnego bohatera. Pomimo swojej misji, należy do
technofobów, co jest dość niecodziennym zjawiskiem, gdy wszystko, co go otacza
jest skomplikowaną techniką połączoną z fizyką.
Jak już wspomniałam wcześniej, mniemana zagłada
człowieczeństwa jest spowodowana tym, że jesteśmy blisko transcendencji, czyli
wykorzystywania nanotechnologii i robotów i to w ogromnej mierze. I jak to
zazwyczaj bywa, całkiem niedawno przeglądając kanały w telewizji, dostrzegłam
reportaż o pierwszym człowieku cyborgu. Jeżeli Was zaciekawiłam odsyłam do tego
linku: [KLIK]. Czyżby obca cywilizacja, miała podstawy do tego, by nas zlikwidować?
Reasumując, niezwykle wciągająca książka, dająca początek czegoś innego,
lepszego, wprowadzająca nas w świat niezwykłych wyobrażeń, wojny
międzygalaktycznej, a nawet i uczuć. Mnogość retrospekcji, innych punktów
widzenia, stwarza nietuzinkową możliwość przyszłości. Gorąco polecam.