Dla młodzieży
Magiczna Gondola, Złoty Most - Voller Eva
Któż z Nas nie chciałby się cofnąć w czasie? Sama przyznam
szczerze, dałabym wszystkie pieniądze zgromadzone przeze mnie, tylko by móc
cofnąć się do innych czasów. Ciekawą koncepcję podróży w czasie zafundował w
filmowej produkcji, Woody Allen poprzez film „ O północy w Paryżu”. Nie
zdradzając szczegółów filmu, został ukazany tam jeden najpoważniejszy problem:
Zawsze chętnie przenieślibyśmy się w czasy przeszłe, ponieważ znamy je niemalże
jak własną kieszeń, a teraźniejszość i przyszłość wprawia w nas lęk.
Magiczna Gondola, wprawia nas w podróż do Wenecji. W XXI
wieku jest ona piękna, dla każdego turysty, który mija ulice tego miasta, lecz
Anna – główna bohaterka, uważa spędzanie wakacji tym mieście, jako najgorszą
karę. W końcu każdy spędzający wakacje z własnymi rodzicami, uważa ją za nudną
wyprawę, a w głowie plączą się myśli, że lepiej byłoby jej we własnym domu.
Historia zmienia się gwałtownie, a czarna gondola, wyróżniająca się pośród
tłumu czerwonych, zapoczątkowała historię nie z tych czasów. Anna wpada do wody
i jakże wielkie jest jej zdziwienie, gdy przebudza się naga, i to w dodatku nie
w swoich czasach. Teraźniejszość dla Anny to rok 1499, i żaden przeczytany
przewodnik czy książka historyczna nie jest w stanie Was do tej rzeczywistości
przygotować. Powrót do domu? Żaden problem, wystarczy, że bohaterka wykona
zadanie, nic bardziej prostszego prawda? Tylko ona sama nie wie, jakie zadanie
je czeka…
Możliwości nie było zbyt wiele. Na ile mogłam to ocenić - najwyżej cztery. Raz: byłam martwa i znalazłam się w ogniu piekielnym. Dwa: ktoś mnie nafaszerował narkotykami. Trzy: to jakiś film. Cztery: zwariowałam.
Od tej serii oczekiwałam wiele, w szczególności wpływ na to
miały inne recenzje tej serii, oraz co raz to większe zainteresowanie
czytelników tą serią. Autorce należą się ogromne brawa za dopracowanie powieści
od strony technicznej, czyli wprawienie Nas w czasy przeszłe. Niestety na tym
kończą się wszystkie pochlebstwa. Zamysł autorki był całkiem ciekawy, gdyż
podróż w czasie zawsze będzie motywem na ustach wielu pisarzy, lecz sądzę, że inni
są w stanie lepiej wybrnąć z tego tematu. W szczególności nie tworzyć z niego
romansidła, który ma wszystkie cechy pospolitej powieści tworzonej pod
nastolatki.
W drugiej części, Złoty Most przenosi nas do Paryża, tym
razem jest to wyprawa, na którą Anna się zgodziła by ratować swojego ukochanego
Sebastiano, który zatracił się w swojej roli i nie chce wrócić do świata
teraźniejszego, a w szczególności nie chce wrócić do niej. Czy uda się jej go
uratować? Czy znów czeka ją zadanie niemalże nie do wykonania? Bo jak przekonać
ukochanego, który nawet Was nie pamięta?
Od dawna wiadomo, że jest to już to zasadą, by w kontumacji
serii, ukazać rozbicie miłości bohaterów. Oczywiście wiecznie, nie może być
wspaniale i sielankowo, a zakończenie dość średniej powieści na jednej części
jest dość niewybaczalnym błędem. Pomimo iż mamy do czynienia z Paryżem, to
szczerze, czuję się tak jakbym przeczytała jeszcze raz pierwszą część ze
zmienionym miejscem i odrobinę innym wątkiem miłosnym. Podobieństwa tyczą się
również bohaterów, intryg czy tych złych bohaterów, które towarzyszą Annie w
każdej chwili. Czyżbym znów trafiła na bohaterkę, która kontynuuje swą powieść,
tylko ze względu na pieniądze, a nie na pomysł? Nie muszę chyba wspominać, że
na rynek trafiła trzecia część tej serii? O nie, ja już stanowczo podziękuję.
Nawet gdyby bohaterowie wyszli obronną ręką z tej powieści,
to byłby ogromny plus. Lecz niestety, według mojej oceny, Anna czy Sebastiano,
są dość pospolici, wręcz płascy, nie reprezentują sobą żadnych wartości.
Przykro pisać tak o książce, która szatę graficzną okładki ma tak cudowną, bo
przyznajmy szczerze, wodząc wzrok tylko za okładką, nie wahalibyście się nawet
sekundy, tylko zgarnęlibyście ją do własnego koszyka. Myślę, że cały urok tej
książki zepsuło mi moje nastawienie. Czekałam na coś wyjątkowego, co porwie
moje serce, niestety, porwało wyłącznie mój stracony czas na książkę, bez
której mogłabym się obejść.