Dla młodzieży
(Nie)umarli - Księga 1:Jonas, (Nie)umarli - Księga 2:Arizona - Eden Maguire
Postanowiłam połączyć recenzję dwóch książek z serii (Nie)umarli: Jonas oraz Arizona napisanych przez Eden Maguire. Obydwie części zostały wydane w 2011 roku przez wydawnictwo Egmont i do tej pory nie pojawiły się dalsze losy bohaterów, lecz może to i dobrze. Autorka miała dobry pomysł, pewną perełkę, może nie perełkę, a ziarenko piasku, które powinno pod wpływem czasu zamienić się w perłę. Lecz moim skromnym zdaniem autorka nie podołała temu zadaniu. Wszystko w tej książce było dla mnie na nie: prostolinijność wydarzeń, brak momentu przełomowego, przewidywalność i bezbarwni bohaterzy, których parę dni po mordędze, niezbyt pamiętam.
Dość dłuższą chwilę zastanawiałam się, skąd pomysł na takie zapisanie serii: (Nie)umarli. Czy zwykły napis bez nawiasów, nie spełniałby już swojej roli? – Tutaj swoje zażalenia powinnam zwrócić do wydawnictwa, bądź tłumacza, za dość bezsensowny tytuł. Gdyż w oryginale mamy: Beautiful dead, czy tak trudno w Polskim kraju, dosłownie tłumaczyć tytuły, nie tylko filmów, ale również i książek?
Rozpaczająca dziewczyna, już na wstępie pierwszej części, znajduje się na pustkowiu, gdzie widzi wszystkie ofiary, które według jej mniemania, żyją. Po przeczytaniu paru stron dowiadujemy się, że umarli wrócili i mają rok by dowiedzieć się jak zginęli, by sprawiedliwości stała się zadość. Darina więc po wielu sprzeciwach głównego dowodzącego – Łowczego (nie mogli nazwać go Łowcą?), pomaga im w rozwiązaniu zagadek ich śmierci.
Tutaj czas na wszystkie moje żale dotyczące tej książki. Jak zwykle, policja niczego nie ustaliła, każdy się pogodził, ale nie zapominajmy o utalentowanej siedemnastolatce, która potrafi rozwiązywać zagadki. Nagle staje się aktorką, detektywem, outsiderką przepełnioną miłością do umarlaka. Nadal przeżywają swoją miłość, całują się, przytulają i wyznają tak ogromne epitety na temat swoich uczuć. Czy tylko mi się zdaje, że to nie ma kompletnie sensu (przed śmiercią Phoenixa, parą byli dwa miesiące)?
W drugiej części mamy ten sam schemat, ogromna miłość i znów dochodzenie, jak to się stało w tym przypadku, okraszono je jedynie ogromnymi tajemnicami Arizony. Skoro każdemu z (nie)śmiertelnych zależy na tym, by dowiedzieć się, co tak naprawdę się z nimi stało, to dlaczego bohaterka ukrywa tak wiele tajemnic – no tak, trzeba czymś zapełnić tę błahą historię.
Naprawdę bardzo ciężko zniechęcić mnie do jakiejś lektury, lecz te dwie książki, spowodowały u mnie tylko żal, że straciłam parę godzin, by przebrnąć przez te lektury. Nawet jeżeli, pozostałe części dostaną możliwość ujrzenia światła dziennego, to na pewno nie skorzystam z tego, by móc je trzymać na swojej półce.