Fantastyka
Pieśń pustyni - Grzegorz Wielgus | Recenzja
Polską fantastykę uwielbiam, ale często zanim sięgnę po dany tytuł, pozwalam mu chwilę "odleżeć" na półce. Bywa bowiem, że początkowy zapał szybko gaśnie, a oczekiwania zderzają się z rzeczywistością. Jednak w przypadku "Pieśni pustyni" miałam przeczucie, że będzie inaczej. I nie myliłam się.
Magia pustyni i mroczne intrygi
Już od pierwszych stron czuć klimat tajemnicy, gorącego piasku i niebezpiecznych knowań. Historia wciąga od razu, choć muszę przyznać, że początek był dla mnie nieco przytłaczający. Mnóstwo bohaterów, wiele wątków i dynamiczne tempo sprawiły, że chwilami czułam się zagubiona. Na szczęście, im dalej w fabułę, tym lepiej – wszystko zaczyna się zazębiać, a historia nabiera głębi i intensywności.
Czy "Pieśń pustyni" jest oryginalna?
Nie znajdziemy tu wielkich rewolucji w gatunku fantasy, ale to wcale nie przeszkadza. Grzegorz Wielgus czerpie inspiracje z różnych nurtów literackich, tworzy mieszankę magii, politycznych intryg i spektakularnych bitew, która mimo wszystko ma swój unikalny charakter. Atmosfera pustynnych krain, tajemniczych artefaktów i starożytnych sekretów w połączeniu z dynamiczną akcją sprawia, że trudno się od niej oderwać.
Bohaterowie i styl autora
Postacie są dobrze skonstruowane, ale niekoniecznie wzbudzają od razu sympatię. Niektórych bohaterów trudno polubić, jednak to dodaje realizmu – nie wszystko jest czarno-białe, a wybory moralne nie są oczywiste. Wielgus ma świetne wyczucie języka – jego styl jest barwny, momentami poetycki, a jednocześnie dynamiczny i bardzo obrazowy.
Czy warto sięgnąć po "Pieśń pustyni"?
Zdecydowanie tak, szczególnie jeśli lubisz połączenie epickiej fantasy z elementami mrocznej intrygi. To powieść, która wymaga uwagi, ale w zamian oferuje wciągającą historię, wielowymiarowych bohaterów i klimat, który na długo zostaje w pamięci. Końcówka tylko podsyciła mój głód na kolejny tom.