Szeptanka - Karolina Głogowska


Liczba stron: 304 
Data wydania: 10 lipiec 2024 r. 


Niekiedy echo przeszłości może mieć na nas wielki wpływ.

Hela to wrażliwa, inteligentna piętnastolatka, która cierpi przez niewyjaśnione ataki szału. Wskutek jednego z nich zostaje wyrzucona z dobrego gdańskiego liceum. W ramach kary spędza lato na kociewskiej wsi razem ze swoją nieogarniającą życia matką, Matyldą, surową babcią i jeszcze mniej przyjemną prababcią. Jedyną odskocznią wydaje się całkiem zabawny „Buba”, chłopak z sąsiedztwa.
Niestety w starym domu straszy, a o wszystkie dziwne wydarzenia jest obwiniana Hela. Jej ataki wracają. Dziewczyną zajmuje się nie tylko lekarz, ale też lokalna wiedźma oraz ksiądz. Wkrótce okazuje się, że pomóc może tylko rozwiązanie rodzinnej tajemnicy. To zadanie spada na Matyldę.

Gdy nastaje lato, to przychodzi u mnie czas, gdy najchętniej sięgałabym po książki napisane lekkim stylem, z małą ilością stron, które oderwą mnie odrobinę od rzeczywistości. Tak też było z Szeptanką i się nie zawiodłam, bo dała mi to, czego od niej oczekiwałam, pomimo, że nie jest to błaha historia, a thriller, który porusza się po rejonach małej wsi.

Nie chcę już śnić, nie mogę się jednak obudzić. Próbuję poruszyć którąkolwiek kończyną, lecz nie jestem w stanie. W końcu zmęczona, zapadam się głębiej w nieświadomości.

W 300 stronach autorka zmieściła tu bardzo wiele. Sam pomysł na historię i splot wydarzeń, który miał za zadanie wprowadzenie aury tajemniczości było bardzo ciekawym doświadczeniem, dla mnie jako czytelnika. Karolina Głogowska postanowiła narrację podzielić między Helę - która zachowuje się idealnie jak na nastolatkę, a Matyldę - mamę, która musi na barkach trzymać cały świat.

Hela zaskarbiła sobie moje zaufanie i polubiłam ją jako czytelnik, bo była autentyczna. Typowa jak na swój wiek, jej wypowiedzi były takie jakie spodziewałabym się po zbuntowanej nastolatce. Uwielbiam ją za te zagubienie i ciekawiły mnie jej napady, co dało wielki plus, bo wciągnęłam się w historię i chciałam wiedzieć jak się potoczy i w jakim kierunku skieruje się narracja - strefy duchów, psychiki, czy może jeszcze czegoś mroczniejszego?

- Czy to nie są zwykłe gusła, Busiu?
- Gusła są wtedy, gdy ktoś zagląda w przyszłość, albo wywołuje duchy. A to... normalna sprawa. Trochę ochrony jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Bardzo wielki plus za słowiańskość, ja wiem, można stwierdzić że można się tym przesycić, ale nie. W tej lekturze znalazłam jeszcze więcej smaczków, a Lólka i jej słownictwo, nadało charakteru historii, zostały więc przemycone w niej wierzenia, a w szczególności, sama tytułowa Szeptanka, czym albo kim była? O tym przekonacie się jak sięgnięcie po tę książkę, którą okładkę ma idealnie lipcową, bo wtedy na polach można zauważyć maki i chabry. Świetnie pasuje do treści i przyciąga wzrok.

"Od ponad dwudziestu lat nie było ani jednego dnia, w którym bym o tobie nie myślał." Tak powiedział, kiedy siedzieliśmy przy dogasającym ognisku. Zdanie, które może znaczyć wszystko i jednocześnie kompletnie nic.

Myślę, że Matylda - mama Heli dodała do tej historii bardzo wiele powiewu teraźniejszości i w jej wypowiedziach znalazłam najwięcej ciekawych i wartych zapamiętania kwestii. I ponownie stwierdzę, że pomimo małej liczby stron, znajduje się tu dużo treści. To tutaj mogłabym się zatrzymać i mieć właśnie zastrzeżenia. Brakowało tutaj czasem rozwinięcia niektórych kwestii, czy sytuacji. Co działało z drugiej strony na plus, bo główny wątek, był przez to bardzo mocno zaznaczony. Nie mniej jednak to historia do połknięcia na raz i jako nowość na rynku, może spowodować że Szeptanka wprowadzi was do małej wsi, ale w tym mroczniejszym wydaniu, a zatajona prawda ujrzy światło dzienne.

Opinia powstała przy współpracy z wydawnictwem Mięta.