Dzwonek na długą przerwę - Adrianna Szymańska-Zacheja


Liczba stron: 430
Data wydania: 8 maj 2024 r. 
Wiek: 16+
Seria:  
Tom:  1


Witamy w analogowej Polsce 2008. Dla wielu dzwonek na długą przerwę jest tu najgorszym odgłosem.

„Wataha”, czyli Wagan i jego paczka, chociaż wieczorami wymiata na placu rynkowym w tańcu ognia, w szkole jest dręczona przez „elitę” – bogatych uczniów, dla których przemoc to forma rozrywki. Druga klasa przynosi zarówno eskalację rówieśniczej agresji, jak i niespodziewane sojusze; u progu dorosłości nic nie jest czarno-białe, zwłaszcza gdy płonie młodzieńczą pasją.


Rok 2008 był już 16 lat temu i osobiście jak przypomnę sobie, że było to tak dawno temu, a ja wtedy również zasiadałam w licealnych ławkach, to przyprawa mnie to chyba o ból głowy. Dlatego też tak świetnie mogłam się odnaleźć w świecie wykreowanym przez Adriannę Szymańską-Zacheję. Pomimo, że ten powrót jest dla mnie czymś słodkim, bo osobiście uwielbiałam czasy liceum, to z drugiej strony wkroczenie w strefę watahy zadawało mi ostre ciosy nożem w serce, lecz tylko dlatego, że bardzo zżyłam się z watahą i w sumie mogłabym być w ich gronie.

Powrót do rzeczy które się zna, jak poi, gadu gadu, doładowywanie telefonu i uwielbiane przeze mnie stwierdzenie zw - zaraz wracam/bycie za chmurką (w sumie kompletnie o nim zapomniałam) to wielki, wspaniały wehikuł czasu. Kocham i ubóstwiam autorkę za wrzucenie czytelnika w wir szkolnych wydarzeń, i wybranie właśnie tych lat, jako tych najciekawszych. Wszystkie smaczki, z "dawnych" lat były co chwilę wrzucane i naprawdę stworzyły ciekawą otoczkę, które samo wspomnienie wraz z zakamuflowaną muzyką, mogłoby stworzyć wartość samą w sobie, nawet jakby historia nie miała czegoś więcej do przekazania. Ale jest tu coś ważniejszego, i to właśnie wataha odgrywa tutaj główne skrzypce. 

-Agresja przechodzi z pokolenia na pokolenie. Wielopokoleniowe prześladowanie. Kiedy to się w końcu zatrzyma?

Każdy ma tutaj coś za uszami, każdy musi walczyć ze swoimi demonami. Bardzo podobała mi się kreacja Wagana, ponieważ nie tylko wydarzenia były ciekawe i znaczące, ale kształtowanie się jego charakteru, jego rozterek, a przede wszystkim twierdzenie że coś jest z nim nie tak, dało mi bardzo dużo do myślenia. Tamte czasy, były dość brutalne, żadnych terapeutów, zaściankowość i strach przed nowymi rzeczami - nie twierdzę że teraz tak nie ma, ale patrząc z własnej perspektywy myślę, że autorka wyciągnęła z tych czasów najbardziej kąśliwe rzeczy i zachowania. 

-Nie jestem dumny z tego wszystkiego. Naśmiewałem się z ciebie na siłę, czasem nawet popychałem, bo nie chciałem skończyć jak ty, jeśli mam być szczery[..]


Sądzę, że liczba tragedii i rozterek, a w szczególności poruszanych tutaj tematów jest zbyt duża. Myślę, że skupienie się na kilku z nich i większe ich rozpracowanie, również wpłynęłoby pozytywnie na historię. Przez liczbę wątków, wydawała mi się ta historia dość nierealna. Bo z tyłu głowy dźwięczała mi myśl: no bez jaj, nie możliwe, że w tak małym gronie występowały tak zróżnicowane tematy, w szczególności te złe. Ale z drugiej strony, może właśnie każdy walczył wtedy z własnymi demonami, tylko nie wszystko wypływało na powierzchnię?

Odkrywanie siebie samego, walka z innymi, nie tylko jeżeli mówimy o fizyczności, ale przede wszystkim walka z samym sobą, to tematy, który cały czas dźwięczą mi w głowie i w tym wypadku Dzwonek na długą przerwę jest wart poznania, a skoro to tylko pierwsza część, to jestem ciekawa co pojawi się w kontynuacji.

Opinia powstała przy współpracy z wydawnictwem Spisek Pisarzy