Jezioro ciszy - Anne Bishop



Tytuł oryginału: Lake silence
Liczba stron: 512 
Data wydania: 18 wrzesień 2019 r. 
Seria: Inni 
Tom:
Pisane szkarłatem | Morderstwo wron | Srebrzyste wizje | Naznaczona | Zapisane w kartach | Jezioro ciszy

W ramach ugody rozwodowej Vicki DeVine przejmuje stary ośrodek nad Jeziorem Ciszy w miasteczku, które nie jest kontrolowane przez ludzi. Miejsca takie jak Sprężynowo nie są oddzielone od terenów Innych − dominujących drapieżników, które rządzą większością lądu i wszystkimi akwenami na świecie. A kiedy nie ma granic, nigdy nie wiadomo, co cię obserwuje…

Może zacznę od tego, że serię Inni pokochałam całym sercem już przy pierwszym tomie i myślę, że każdy, który się do niej już zabrał, ma takie same odczucia. Anne Bishop stworzyła świat, który pochłonął mnie bez reszty, każdy detal wydaje się być na odpowiednim miejscu, a przede wszystkim, jest to coś odstającego od reszty. W tym przypadku, odstający wcale nie znaczy zły, a wręcz przeciwnie.

Kiedy więc usłyszałam o kolejnym tomie z tej serii, byłam zachwycona. Emocje jednak trochę opadły po przeczytaniu opisu, bo w głowie zaczęło pojawiać się pytanie: ale gdzie jest Meg? W Jeziorze ciszy Meg nie znajdziecie, bo jest to książka, która pasuje do serii, jest wtopiona w stworzony przez Anne Bishop świat, ale mamy tu do czynienia z innymi bohaterami. Nic na to nie poradzę, że wkroczyłam sceptycznym krokiem w tłum terra indigena. Skoro ten tytuł jest de facto osobnym tomem i możecie przeczytać go bez znajomości poprzednich pięciu tomów, to tak też podejdę do tej recenzji.

Jako nowość i traktując Jezioro ciszy jako osobną powieść, mówię gorące tak. Nie chcę wnikać głęboko w sfery twórczości autorki, czy stworzyła tę powieść, bo temat Meg się wyczerpał, a chciałaby jeszcze coś z tego świata wyciągnąć, czy po prostu za namową czytelników i na fali popularności, postanowiła stworzyć jeszcze jedną dodatkową serię, byśmy pokochali innych bohaterów jeszcze bardziej. Ale czy jest to możliwe?

Poniekąd tak, ponieważ mamy tutaj wielki plus już na samym początku, a więc słowniczek. Zawsze niezmiernie mnie on radował i nadal się cieszę, że tutaj również się pojawił. Mapa i słowniczek, to coś co lubię. Dla nowego czytelnika, pierwsze zdanie znajdujące się w książce już powinno przyciągnąć wzrok i umysł. Bo tak naprawdę i ja sama, byłam zaintrygowana treścią i nie mogłam się od niej oderwać. Tak działają na czytelnika, zarówno tego starego jak i nowego, książki Anne Bishop.

Tutaj znajdziecie wszystko, czego oczekujecie od współczesnej fantastyki. Są stworzenia nie z tej ziemi, jest mroczny wątek, bohaterowie, których się kocha od samego początku i ta tajemnica, która ciągle trwa, aż do ostatnich stron książki.

Uwielbiam to, że tak wspaniale autorka jest w stanie odwzorować różnice między ludźmi i terra indigena. Nie stara się przerysować tych relacji, wydają się odpowiednio niebezpieczne i dobrze nacechowane. Co tu dużo pisać, jest po prostu świetnie, w każdym detalu.

Pamiętajcie, że jest to niezależna część, więc śmiało możecie za nią łapać, nawet jeżeli jeszcze nie czytaliście pozostałych tomów. Kto wie, może właśnie Jezioro ciszy przekona was do dołączenia do kręgu wielbicieli twórczości Anne Bishop.