Do gwiazd - Brandon Sanderson


Do gwiazd - Brandon Sanderson

Tytuł oryginału: Skyward 
Liczba stron: 606 
Data wydania: 8 kwiecień 2019 r. 
Seria: Skyward
Tom: 1



Pasjonująca opowieść o nieustraszonej dziewczynie, która chce zostać pilotem myśliwca w czasach najazdu ludzkości przez okrutną rasę obcych.
Świat Spensy jest atakowany od setek lat. Obcy zwani Krellami przypuszczają jeden powietrzny atak za drugim, prowadząc niekończącą się kampanię, której celem jest zagłada ludzkości. Jedyną obroną przed nimi są eskadry myśliwców walczące z wrogiem w przestworzach. Piloci są bohaterami niedobitków ludzkiej rasy.
Spensa zawsze marzyła, że zostanie jedną z nich, że będzie latać i dowiedzie swojej odwagi. Jednak ciąży na niej niesława jej ojca – zestrzelonego przed wieloma laty pilota, który nieoczekiwanie zdezerterował, praktycznie przekreślając szanse Spensy na przyjęcie do szkoły pilotów.


Jeżeli macie jakiekolwiek czytelnicze spotkanie, z którąkolwiek książką Brandona Sandersona za sobą, to wiecie, że po prostu można iść w kolejne w ciemno i nie trzeba się martwić o to czy będzie dobra. One zawsze są dobre. W przypadku Do gwiazd wcale nie było inaczej. 

Po pierwsze to znowu objętościowy klocek, który po prostu rozwala system. Większość czytelników obawia się tak obszernej lektury. Sama często mam takie obawy, bo zaczynam myśleć, czy autor wtedy nie poleciał po bandzie i po prostu stworzył rozwodnioną historię, która zbytnio nie trzyma się całości. Jednak Brandon Sanderson ma dar, gdzie nawet sześćset stron to za mało, ponieważ chłonie się każde słowo, każde zdanie i płynie się strona za stroną.

Nie napiszę że science fiction jest dla każdego, ponieważ często jest to mocna dawka fantastyki, do której trzeba przywyknąć i po prostu trzeba się z nią polubić. Nie mniej jednak mamy tutaj do czynienia z młodzieżową wersją historii, więc nastolatkowie będą zadowoleni, lecz nie myślcie, że dorośli nie powinni po nią sięgać, wręcz przeciwnie. Ten młodzieżowy styl nie jest tu aż tak dostrzegalny.

To co odciąga innych od sci-fi to techniczna paplanina, bez tego mam wrażenie, ten gatunek nie istnieje, ale jak wiemy, co za dużo to nie zdrowo i Brandon Sanderson dobrze o tym wie. Oczywiście w Do gwiazd bujamy w przestworzach, jest tu wiele bitew kosmicznych, ale nie miałam trudności z wyobrażeniem sobie tego, wręcz byłam podekscytowana każdą kolejną jatką.

Myślicie o młodzieżówkach, to już wam świta w głowach, że nie obejdzie się bez wątku romantycznego, lecz jest on nikły jak włos, bo tu chodzi o coś innego. Przede wszystkim o przyjaźń, lecz nie tylko. Towarzyszymy Spensie w jej rozwoju. Na początku jest dość denerwująca, ale na taki swój sposób, później najprościej w świecie dorasta, a każda chwila kształtuje jej charakter.

To dopiero pierwsza część i  nie mogę się doczekać kolejnej. Może jestem tak zachwycona, bo to Brandon Sanderson, a ja mam do niego ogromną słabość, ale jeżeli przeczytacie Do gwiazd, a nie mieliście wcześniej szansy na poznanie jego twórczości, to jest to dobry początek.