Riana Rozmyśla
Nie dajecie plusów, nie piszecie komentarzy, nie wyświetlacie - idę się powiesić

Stała się rzecz straszna, zmieniłam koncepcję zdjęć na
Instagramie i ludzie przestali mnie obserwować i nie udzielają się tak jak
wcześniej. Co mam teraz zrobić?
Myślałam, że popłaczę się ze śmiechu, gdy zobaczyłam taki
wpis na Instagramie jednej z osób, które obserwuję (oczywiście musiało to
zaowocować odlubieniem, czy jakoś tak). Byłam zszokowana takim wpisem - czy
naprawdę w dzisiejszych czasach, liczą się tylko cyferki? Jest to waluta o
jakiej nie wiem? Może wy mi to wytłumaczycie?
Cyferkowcy i ich cyferki
Oczywiście cyferki na początku się liczą, w wielu sprawach. Zaczynasz
prowadzić bloga, to wtedy każdy komentarz i wyświetlenie cię raduje, bo wiesz,
że gdy nazbierasz ich odpowiednią ilość, to możesz ruszać szturmem do wydawców.
Ja nawet po takim stażu jaki tu mam, cieszę się najmniejszą waszą aktywnością,
nawet gdy jest to jedno wyświetlenie – to znaczy, że chcecie czytać, to co dla
was piszę. Ale czy gdyby się okazało, że w pewnym dniu nie mam wyświetleń tyle
co zeszłego dnia, to znaczy, że nie chcecie mnie już znać? Nie - sądzę, że to
musi być jakaś szalejąca apokalipsa na zewnątrz, o której ja, jak zwykle nic
nie wiem.
Zaczęłam więc zastanawiać się nad tym pokoleniem cyferkowców
(ale fajną nazwę wymyśliłam, nie?). Jak wiele musi dla nich znaczyć świat
Internetu, każdy unsub, unlike i inne un-y mogą spowodować u nich nieodwracalne
szkody psychiczne, a o fizycznych już nie wspomnę.
Antydepresanty poszukiwane
Jest to smutne wiecie? Bo w jakim świecie przyszło mi żyć. Myślicie,
że mogę być wykluczona ze społeczeństwa, ze względu na to, że mam mało
obserwujących, a moja domena nie jest prywatną domeną, tylko jakimś tam
blogspotem? Nie wiem jak teraz poradzę sobie w życiu wiedząc, że w każdej
chwili może wam się nie spodobać to co właśnie piszę. Zakupienie
antydepresantów, na pewno byłoby dobrym pomysłem. Wiecie może gdzie kupię je z
dostawą do domu?
Cyferkowcy mnie przerażają na każdym kroku. Boję się nawet
wypowiadać u nich, bo może się okazać, że nie trafiłam w sedno z komentarzem,
nie zaprosiłam nikogo do polubienia danej strony, to na pewno spotka mnie
nieszczęście. Na wszelki wypadek odmówię kilka zdrowasiek.
Fejmowcy
Nawiązując do książkowych spraw - to samo tyczy się
fejmowców. Znam kilku takich. Piszą super recenzję książki, która niezbyt im
się podobała, ale w końcu to pierwsza książka, którą dostali od wydawcy, to
muszą się pokazać z jak najlepszej strony. Albo wiem! Jeszcze lepszy przykład:
wiedzą, że będą mogli napisać rekomendację na okładkę, więc niezależnie od
tego, jaka ta książka będzie, to strona z synonimami idzie w ruch aż się kurzy.
To samo tyczy się patronatów, gdzie trzeba już wcześniej określić się z
umieszczeniem logo na książce, a treści nawet się nie czytało – ale nie ważne,
liczy się rozgłos i reklama.
Ludzie, dorośnijcie. Smutny ten wasz świat, żałuję, że w
takim świecie muszę żyć - użerać się z cyferkowcami i fejmowcami. Ale
przyznacie, czasem jest śmiesznie…