Cena odwagi - Ewa Seno

Odwaga, to pojęcie, które każdy z nas odbiera, inaczej. Ja traktuję ją, jako cechę charakteru, którą mogą się szczycić wyłącznie osoby bardzo inteligentne. Bo czyż nie trzeba posiadać wysokiego IQ, by przekładać dobro innych, nad swoje? Odwaga ma bardzo wiele twarzy, tylko my sami, nie potrafimy jej docenić, w najważniejszym momencie naszego życia, jakim jest po prostu życie.

Nina, a tak naprawdę księżniczka Antilia, musi skonfrontować się z Alexusem i jego armią śmierci. Chociaż sama spowodowała taki rozwój wydarzeń, szczerze tego żałuje i postanowiła przedsięwziąć kroki, by go uśmiercić, a w szczególności uwolnić swoich poddanych z ciągłego strachu o ich przyszłość. Wyrusza więc wraz ze swoją świtą, w podróż do niecodziennych planet, by znaleźć sprzymierzeńców, lecz w głównej mierze, by poskromić magię, która w niej drzemie. Jak będą wyglądały te podróże oraz, czy od zawsze krążyła w jej żyłach odwaga? Tego dowiecie się, sięgając po drugą część przygód Niny.

Książkę pochłonęłam raz dwa, nawet się nie obejrzałam, a już byłam na ostatniej stronie. Gdy moje palce przebiegają teraz po klawiaturze, mam niesamowity mętlik w głowie, bo nie mam pojęcia jak ją ocenić. Z jednej strony pozycja posiada naprawdę wspaniały zarys wyobraźni autorki, lecz czasem historia wydawała mi się bardzo przerysowana, czasami wręcz irytująca. Lecz niestrudzenie brnęłam dalej w stronach i nie zatrzymywałam się, chociażby na chwilę. Ta część zdecydowanie różni się od pierwszego tomu, w którym to dopiero w późniejszych stronach dowiadujemy się o magicznej stronie. Tutaj natomiast, magia pojawia się już w pierwszych stronach i trwa z nami do samego końca.

Ogromnym plusem jest prolog, który pozwolił mi, jako czytelnikowi, przypomnieć sobie zarys fabuły, który tak naprawdę mi umknął na przestrzeni kilku miesięcy. Więc, czy to znaczy, że poprzednia część na mnie nie zrobiła wrażenia? Sądzę, że nie, bo gdy tylko przeczytałam parę zdań, to historia w mojej głowie odżyła na nowo, przywołując miłe wspomnienia.
Wbij sobie do tego zakutego łba, że pochodzenie, rodzina czy też gatunek istoty nie wpływa na to, czy ktoś jest dobry czy zły.
Moje zawirowania dotyczące tej pozycji, wynikały z pewnych wad, które możliwe, że tylko ja takowe dostrzegam. Czasem zdarzało mi się przechodzić pewnego rodzaju deja vu, w powtarzających się schematach. Np. Gdy Nina dotarła na kolejną planetę, prawie za każdym razem był tekst dotyczący, że jeżeli coś kombinują to ich zabiją. Może mały szczegół, ale jako taki nie dawał mi spokoju. Jest to też, jedna z tych pozycji, w której w większej mierze występują dialogi, bardzo rzadko dostrzegałam opisy, pomimo iż w tej części autorka dostarcza czytelnikowi bardzo dużo wiadomości z przeszłości, poprzez wypowiedzi bohaterów. Dlatego z jednej strony, dialogi w pewien sposób męczyły, lecz, jeżeli spojrzymy na to od strony bohaterki, która nic nie wie jeszcze na temat światów, to logicznym podejściem, jest otrzymywanie tych informacji z wypowiedzi innych bohaterów. Chociaż, mógłby znaleźć się tutaj czasami opis z jakiejś książki lub jakoś urozmaicić sposób pozyskania tej wiedzy. Dialogi powodowały również to, że akcja toczyła się w tej części leniwie, dotyczyły one uczuć, wspomnianych już przeze mnie wspomnień, czy też zwykłych wymian własnych zdań.

Akcja, która nie postępowała zbytnio naprzód, spowodowała, że finałowa scena, rozegrała się na przestrzeni kilku stron. Taki zabieg zawsze smuci mnie w każdej książce, bo wolę przeczytać bardziej rozwiniętą akcję, która podziałałaby na moją wyobraźnię. Wszystko to, spowodowało, że główny wątek, czyli pokonanie Alexusa, stał się w mojej ocenie wątkiem pobocznym. Jednakże podróż po różnych planetach, poznawanie różnych stworów takich jak, wampiry czy elfy, nie były przedstawione według naszej pospolitej wiedzy, lecz zostały one zmodyfikowane, co uważam, za bardzo dobry punkt programu. Zdecydowanie nie mogę zarzucić autorce, braku wyobraźni, bo ma, i to w dodatku bardzo obszerną i korzysta z niej bez obaw, że coś zostanie przerysowane. Sposób wykreowania postaci i światów sprawił, że mogłabym ją zaliczyć raczej do powieści przygodowych.

Książkę w mojej ocenie określę, jako miarę dobrej, nie mniej, nie więcej, lecz jednocześnie szybkość z jaką się ją czyta i z jakim zaciekawieniem, sprawia, że nie mogę się doczekać trzeciej części o przygodach Antilii, bo nie zdradzając wam za wiele, epilog wami wstrząśnie i gdy go przeczytacie, będziecie chcieli więcej.

Za ponowne wkroczenie do świata Antilii dziękuję: wydawnictwu Feeria