Trzy siostry powracają (Dzikie Krainy - Kacper Bębenek)

Data wydania: 15.01.2016
Liczba stron: 518
Tom: II
Gatunek: Fantastyka
Seria: Trzy siostry
Mannumiterra || Dzikie Krainy
Wydawnictwo: Warszawska Grupa Wydawnicza
Dość niespodziewanie, ale z mocnym przytupem, wkroczyłam w czytanie drugiej części cyklu Trzy siostry z niemałym zachwytem i iskierkami w oczach. Wszystko za sprawą tego, że macie przed sobą patronkę drugiego tomu i nie mogłam wyjść z podziwu, a uśmiech nie znikał mi z ust przez długie dnie, bo pierwsza część Mannumiterra wywołała we mnie wiele emocji i to wyłącznie tych dobrych. W podziękowaniach, znalazłam również i te, skierowane do mnie. Wyobrażacie to sobie? Wcześniejsza radość zrobiła się jeszcze większa! Ale przejdźmy może do właściwej recenzji.

Osetia, Emily i Elisabeth, czyli cyklowe Trzy siostry stają przed trudnym zadaniem jakim jest obalenie rządów Tyrana. Siostry te postanawiają więc zjednoczyć okoliczne ziemie oraz skompletować Amulet Pięciu Serc, który w tym zadaniu na pewno im pomoże. Czy im się to uda? Oraz jakie przeciwności będą na nie czekać? Tego dowiecie się, jeżeli sięgniecie po Dzikie Krainy.

Nie oszukujmy się, to poważna i potężna księga – w końcu liczy sobie ponad 500 stron. Jednak mogę was zapewnić, że czyta się ją szybko i ciągle mamy ochotę na więcej. Znów wkroczyłam w świat, który niesamowicie mi się podoba. Znów powiem, że to jedna z najlepszych książek polskich autorów, które do tej pory czytałam. Znów muszę się zachwycić detalami. Ciągle te znów, znów, znów, ale inaczej się nie da w przypadku tego cyklu.

Poniekąd zacznę od oprawy i innych materialnych dodatków. W książce znajdziecie aż pięć map, gdyż każda ukazuje poszczególne części Angvaarii. Nie są to jakieś zwykłe gryzmoły, ale dopieszczone w detalach mapy, które przydadzą się każdemu czytelnikowi, który chciałby poznać ten świat od podszewki. Oczywiście można zrobić z niej użytek również podczas czytania by sprawdzić, w którym kierunku poruszają się bohaterowie. W tej części nie mamy styczności z białym papierem, więc ilość stron nie przytłacza ciężarem, a wręcz okazuje się przyjemnością samą w sobie.

Mogę już śmiało stwierdzić, że detale są domeną Kacpra Bębenka i jego świata. Znów nie zabrakło wprowadzeń w każdym rozdziale. Znajdziecie tutaj wiersze Anonima, fragmenty encyklopedii, które zapewne znajdują się w bibliotekach stworzonego świata, przepowiednie elfickie i mogłabym tak w nieskończoność wymieniać. To naprawdę genialny dodatek, bo ukazuje jak wiele pracy musiał włożyć Autor w stworzenie takich niby nic znaczących bonusów. Ja osobiście każde takie uzupełnienie traktuję bardzo poważnie i zachwycam się nad nimi tak samo jak nad treścią. Bo stworzyć pewną historię jest łatwo, ale jeżeli nie ma w sobie ona żadnych dodatków, to jest po prostu zwykłą, może i wymyślną, ale nadal historią. A tak to majstersztyk.
- Ja nikomu nie ufam – odparła Mathilda. – Za długo siedzę w polityce, by wciąż wierzyć w ludzką szczerość i ofiarność.
Co tyczy się samej historii, to jest ona inna niż poprzednia. Mannumiterrę porównywałam do Harry’ego Pottera, ale w innym wydaniu, a za to Dzikie Krainy chętnie przyrównałabym do Władcy Pierścieni. Nie wiem szczerze dlaczego akurat takie porównanie mi wpłynęło do głowy podczas jej czytania, ale może to za sprawą tego, że nie mamy w tej części aż takiego wielkiego uzewnętrznienia magii. A raczej się jej jako tako nie uczymy, jak to miało miejsce w poprzedniej części. Tym razem uwaga jest skupiona na wędrówce, poznawaniu różnych krain i oczywiście sprostaniu wszystkim wyzwaniom, które są stawiane przed trzema siostrami. Więc tym razem kontynuację określiłabym mianem powieści przygodowej z wątkami fantastycznymi. Oczywiście nie jest to złe wrażenie, ale po prostu inne. I gdy głębiej się nad tym zastanowię, to znów dochodzę do wniosku, że to kolejny atut Autora, że nie trzyma się on jednego nurtu, a wręcz czerpie z różnych inspiracji i wychodzi mu to bardzo dobrze.

Kacper Bębenek znów rozszerzył świat w takim stopniu, że nie mogę się do niczego przyczepić. Bo pomimo tego, że poznajemy inne tereny, to potrafił on w tak barwny sposób je opisać, wręcz precyzyjnie, że podczas jej czytania, czujemy się jakbyśmy wraz z bohaterami wędrowali po danych terenach. Wyobraźnia przekłada się na styl i nie ma możliwości by i nad tym aspektem się nie zachwycić. Mamy w tej pozycji różnej maści bohaterów. Nie są to tylko ludzie, ale również połączenia różnych zwierząt, fantastyczne stwory, a nawet i takie, które wymyślił sam Autor. Smoki, wampiry, to tylko podstawa góry wszystkich stworzeń. I chociaż ja nigdy nie byłam zwolenniczką mieszania wielu stworzeń w historii, tak tutaj mi się to po prostu podoba. Bo jeżeli ktoś umie w odpowiedni sposób to wkomponować, to ja nie mam nic przeciwko.

To była nie lada gratka, by znów wkroczyć w ten świat. Polecam całym sercem wszystkim, którym fantastyka nie jest obca. Gdyby Autor urodził się i wydał książkę za granicą, to na pewno cykl okazałby się bestsellerem, a w Polsce, no cóż. Niemniej jednak życzę Autorowi wielkiej rzeszy fanów, bo przy tak dobrze skonstruowanej historii zasługuje on na rozgłos i to duży. Inni Autorzy mogą się schować, przy tak dopieszczonej w detalach powieści.

Za tę lekturę dziękuję: Warszawskiej Grupie Wydawniczej