Brzostowski Marcin
Pozytywnie nieobliczalni - Marcin Brzostowski
Sam tytuł wskazuję na to, iż należy w tej książce spodziewać
się niespodziewanego, czy tym razem również to zdanie się sprawdzi?
Na stronie Pana Marcina Brzostowskiego możemy odnaleźć taki
opis owej książki:
„Scenerią książki jest środowisko prawnicze. W kancelarii
adwokackiej roi się od zniewolonych ludzików. Dla zachowania pozycji, a jeszcze
chętniej osiągnięcia awansu, gotowych do brudnych intryg i poniżającej
służalczości. Mniejsza o sens, mniejsza o godność. Byle odbić się od peletonu w
morderczym wyścigu szczurów. Co zrobić by zachować godność? Czy w ogóle warto
to robić?” (http://www.brzostowski.org/books)
Muszę przyznać, że gdy przeczytałam opis tej książki byłam
zniecierpliwiona, chcąc jak najszybciej zasięgnąć informacji na temat prawników
w Polsce. Wspomniany wyścig szczurów, występuję w każdej profesji jaką tylko
można znaleźć na tym świecie. Uważam że, ciekawie zapowiada się opowieść o tym,
jak wielu ludziom dążenie do władzy może zmienić ich własne poczucie godności,
lecz czy również główny bohater zdecyduje się kroczyć tą ścieżką?
Rafał, dla przyjaciół Marlon, to osoba która uważa, że kawę
czy herbatę należy pić tylko i wyłącznie czystą, bez zbędnych dodatków, bo
czymże jest kawa, którą słodzimy i dodajemy do niej połowy filiżanki mleka? Czy
truskawkę oblaną bitą śmietaną z cukrem, również możemy nazwać truskawką? Nie
sądze. Bohater należy zapewne do nielicznych osób, które uwielbiają zgiełk miasta.
Warszawa to jego dom, z którego za nic w świecie by się nie wyprowadził. Jest
młodym, ambitnym prawnikiem, który poświęca się również swojej pasji:
tworzeniem tekstów piosenek dla zespołu Fioletovi. Nie są to jednak piosenki
które często możemy usłyszeć dzisiaj w radiu, bo przyznajmy szczerze, osób które
słuchają tekstów z dawnych lat jest niewiele(nie obrażając nikogo). Muzyka, a
raczej słowa piosenki są w tej książce bardzo zręcznie przeplatane przez pana
Marcina, doskonale wpasowują się w sceny, które aktualnie mają miejsce w
przeczytanym fragmencie. Zamiłowanie Marlona do takich piosenek, ma swój
osobisty wydźwięk, który idealnie opisuję nam osobowość bohatera. Powiem Wam
jedno, Rafała nie da się nie lubić.
Prawniczy aspekt tej książki, jest dobrze opisany. Osoby
które uczą się latami do tego zawodu, zapewne chciałyby coś otrzymać w zamian,
wysoką pensją przecież nikt nie pogardzi. Lecz jaką cenę przychodzi im
zapłacić? Potrafilibyście zrzec się własnego czasu wolnego, urlopów, by
osiągnąć szczyty własnej kariery? Ja osobiście do takich osób nie należę, lecz
Marlon to nieszablonowy typ, który stoi na rozdrożu dróg i stara się wybrać
jedną z nich: tą którą podpowiada mu serce, czy tą którą wybiera wykształcony
umysł? Na samym początku czytamy o przyjacielu Rafała – Robercie, który został
wyrzucony z kancelarii. Nie oczekujcie tutaj stanów depresyjnych, bo każdy
powód jest dobry do wypicia kieliszka. Pomimo iż książka ma zaledwie 187 stron,
to zakrapiane imprezy w wykonaniu tej dwójki i nie tylko, przyprawią Was o
kaca, lecz jeżeli oni się tym nie martwią, to czemuż my, mielibyśmy tym
zaprzątać swój umysł? W końcu żyjemy w Polsce, w której dobrym momentem wypicia
wódki, jest każdy moment.
Nie myślcie, że w tej książce znajdziemy, wyłącznie
pozytywne postacie, których wypowiedzi i czyny będą wywoływały u Was uśmiech na
ustach, bo w progu pojawi się również Pani Mecenas Owczarz. Uwierzcie, z tą
Panią nie chcielibyście mieć do czynienia. Nawet nie będzie się starała, ona z
całą pewnością zawładnie całym waszym życiem. Pozbawi Was wszelkich praw,
podczas rozmów nie zostawi suchej nitki na świeżo wypranym garniturze czy
garsonce. Nie spisujcie Marlona od razu na straty, on dobrze wie, jak pokonać
samozwańczych bogów, czy wygra wyłącznie bitwę czy całą wojnę? O tym się
przekonacie gdy sięgniecie po lekturę.
Książkę bardzo przyjemnie się czyta, zagłębiając się w nią,
nie odczuwamy w niej iż był to debiut pisarski. Myślę, że każde zapisane słowo
ma swoje odpowiednie miejsce, swój określony cel, ale… Właśnie, mam zarzut
tylko do jednej rzeczy, która zaważyła na mojej ocenie. Za mało prawników wśród
prawników. Myślę, że gdyby historia została opisana trochę szerzej, gdyby
zapełniła więcej stron, to książka byłaby tym czego spodziewałam się po opisie.
Po przeczytanej lekturze, myślałam że będzie w niej obszerniej opisane
działania kancelarii, pranie brudnych pieniędzy, skakanie współpracowników
sobie po głowach, tylko by dotknąć odrobiny nieba, którym byłaby góra
pieniędzy, niestety tak się nie stało. Nie mniej jednak, jest to perełka,
ciekawy zamysł, niebanalne podejście i dopracowany język, a to już ogromny
plus. Myślę że Marlon jest gdzieś tam w każdym z nas, pomagając nam w podejmowaniu
codziennych wyzwań w pracy, które mogą
zaważyć na naszym losie, którą drogę więc Ty wybierasz?
Wybór należy do Ciebie.
Za przeczytany egzemplarz, dziękuję Panu Marcinowi Brzostowskiemu oraz Akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.