Wywiad Marcin Podlewski



Marcin Podlewski - nie będziemy bawić się w przedstawianie cyferek,biogramy możecie znaleźć wszędzie indziej, tutaj skupimy się na rzeczach ważnych: autor serii Głębia, jak i Księgi Zepsucia. A cała reszta wyjdzie w praniu, w poniższym wywiadzie, chyba wyszło całkiem nieźle:

Adriana Łowisz: Zacznijmy od przyjemnych rzeczy: Dostałeś tydzień wolnego od pracy, co wybierzesz: tydzień na wsi, bez Internetu i innych mediów, czy wakacje w ciepłych krajach all inclusive?
Marcin Podlewski: Poproszę all inclusive z masażem gorącymi kamieniami i drinkami z palemką… Niech i ja mam z życia trochę radości! :D


Niby zwyczajny dzień, ale nie umiesz znaleźć drugiej brakującej skarpetki, wlewasz do kawy zepsute mleko, biorąc prysznic nagle kończy się ciepła woda. Istny dzień na nie, jak sobie radzisz z takimi dniami?
To bardzo proste. Jako ojciec zażywnego 8-latka codziennie wypijam hektolitry nerwosolu i melisy. Wódki na uspokojenie nie łykam, bo boję się opieki społecznej choć i tak, po solidnej dawce biegania z dzieciakiem wyglądam, jakbym był ubzdryngolony…

Czas na spełnienie marzeń: Nie zwracając uwagi na czas, ani pieniądze, czym byś się najchętniej zajął? Dla podrasowania pytania, wykluczamy pisanie książek :)
Nie licząc podróży - taki standard - założyłbym firmę pod roboczą nazwą „Egzymonter”. Jej zadanie polegałoby na realizacji rozmaitych, bezsensownych zleceń na zasadzie zaskoczenia. Przykładowo: jesteś w domu i słyszysz pukanie do drzwi, otwierasz, a tam stoi facet w smokingu, który zaczyna entuzjastycznie stepować. Bądź też idziesz do Tesco i nagle grupa bezdomnych zdejmuje płaszcze, uwalnia wielkie anielskie skrzydła i zaczyna tańczyć pod sklepem „Jezioro Łabędzie”. Bądź otrzymujesz list ze wskazówkami rodem z powieści przygodowej, po których wykonaniu otrzymujesz nagrodę. I tak dalej. Takie moje skromne, romantyczne marzenie o rozwinięciu działalności biznesowej opartej na kreacji ;) Ewentualnie założyłbym firmę opartą na działalności „Ghostbusters”.


Mówi się, że co kraj to obyczaj. Pomyślmy o jedzeniu - w Azji jedzenie smażonych robaków jest normalne, ale dla nas wydaje się to dość obrzydliwe, jednak dla nich nasze zsiadłe mleko, kaszanka, czy kiszona kapusta mogą być nie do przełknięcia. Czy jest coś takiego z polskich specjałów, na które aż cię odrzuca i nigdy nie zamierzasz ich spróbować?
Dudki. Nie znoszę dudków. Musiałem kiedyś zjeść to cholerstwo i do tej pory mnie skręca. Nie mylić z prezydentem.

Nie zawsze może być kolorowo, czas na hipotetyczne pytanie: Wyobraźmy sobie sytuację, że musisz zrezygnować z jednego ze zmysłów. Na który zmysł padłby wyrok oraz jakbyś sobie bez niego poradził?
Na zmysł węchu, który i tak mam kiepski.
.

Nie pozostając w tyle, wypadałoby popytać cię o książki: Jeśli miałbyś wpływ na to, by jedną książkę umieścić w kanonie lektur, jaka książka by to była i dlaczego?
Wszystkie książki Kurta Vonneguta. Dlaczego? Bo jest on w edukacji niezbędny i jego brak jest niedopuszczalny.

Gdzie według Ciebie jest granica między krytyką a hejtem?
Bardzo cienka ;) Okej wiem, że nie takie było pytanie. Hejt zaczyna się wtedy gdy krytyka dzieła staje się krytyką personalną bądź stara się uderzyć w autora pod pozorem krytyki jego twórczości..

Gdybyś mógł wybrać jakąś opcje na co padłby wybór i dlaczego: napisać jedną, ale genialną książkę, czy wiele ale dość średnich?
Cały czas dążymy do tego by napisać genialne dzieło. Książki średnie to nasze wyprawki przed jego napisaniem.

Stałeś się jednym z bohaterów Księgi zepsucia. Kim byś był i jakie byłoby Twoje zadanie?
Boże, nie! Wylądować w świecie, w którym wygrało Zło? Ponieważ wiem, jak to się mniej więcej dalej potoczy chyba lepiej nie być tam nikim, naprawdę… Ewentualnie mogę być krukiem. Tym prawdziwym, nie pterem. Występowałbym tylko jako wspomnienie… tak chyba byłoby najlepiej.


I moje ulubione pytanie na koniec: gdzie widzisz siebie za 10 lat?
Wszędzie byle nie pod ziemią, pod mostem lub w szpitalu :)